Dyktando Niepodległościowe

W czwartek 1 października uczniowie liceum przystąpili do szkolnego etapu ogólnopolskiego konkursu Dyktando Niepodległościowe „Po polsku o historii”. Czy było łatwe? Zachęcamy do przeczytania i zastanowienia się ile popełnilibyśmy błędów. 

 Historia wpisana w pomniki

Niemalże od zawsze każdy Polak słowo Grunwald kojarzy przede wszystkim z Matejkowskim obrazem ilustrującym arcyważną bitwę w historii. Toteż kiedy zbliżała się rocznica wiktorii grunwaldzkiej, narodziła się idea niecodziennych jej obchodów w Krakowie. Rocznicowo-patriotyczne wici spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem mieszkańców monarchii austriacko-węgierskiej mających polskie korzenie, tudzież rodaków rozproszonych po świecie.

Superbogaty był program trzydniowych uroczystości. Kulminacyjnym punktem ceremonii było odsłonięcie pomnika Władysława Jagiełły, zwycięzcy spod Grunwaldu. Niewiarygodne jest, że jego fundator Ignacy Paderewski, wówczas światowej sławy pianista, w przyszłości premier odrodzonej Polski, już jako chłopiec czytał o tej walce i marzył, aby pięćsetną rocznicę grunwaldzkiej bitwy uczcić wzniesieniem pomnika.

Bezsprzecznie jego marzenia się ziściły po latach, kiedy powierzył to zadanie mało znanemu rzeźbiarzowi Wiwulskiemu, który w półtora roku sprostał niebagatelnemu wyzwaniu. Przemawiając podczas odsłonięcia monumentu, Paderewski podkreślił, iż dzieło nie powstało z nienawiści za dwuwiekowe przeniewierstwo i grabieże, ale jako wyraz patriotyzmu, o czym świadczy wyryta na cokole inskrypcja: „Praojcom na chwałę, braciom na otuchę”.

Niespełna trzydzieści lat później niemiecki najeźdźca dopatrzył się w niejednej polskiej pamiątce siły potężniejszej niż siła oręża, stąd decyzja hitlerowców o zburzeniu pomnika Grunwaldzkiego. Żył jednakże w sercach Polaków składających, na przekór okupantowi, na jego miejscu biało-czerwone wiązanki kwiatów. Na plac Matejki powrócił w 1976 r. Są w nim nieliczne, uratowane przez krakowian z narażeniem życia, fragmenty pierwszego pomnika. Jego odtworzenie powierzono krakowskiemu rzeźbiarzowi Marianowi Koniecznemu, twórcy m.in. warszawskiej Nike oraz pomnika wodza rewolucji październikowej.

Spiżowa postać kroczącego Lenina stanęła w nowohuckiej alei Róż i rychło stała się obiektem na pewno nieplanowanych przez władze działań. Wiosną 1979 r. niezidentyfikowani sprawcy usiłowali statuę wysadzić w powietrze. Wskutek detonacji ładunku figura radzieckiego przywódcy straciła piętę. Na straży pomnika postawiono budkę milicyjną, ale i to nie zahamowało licznych happeningów czy umieszczania napisów, np. „Lenin won za Don”, co ostatecznie skłoniło włodarzy miasta do jego demontażu. W 1989 r. cichaczem, tuż przed kolejną rocznicą stanu wojennego, odholowano znienawidzony obiekt do podkrakowskiego fortu i wkrótce odsprzedano szwedzkiemu biznesmenowi za cenę złomu. Obecnie pomnik Lenina, nazywany Godzillą, można oglądać w miasteczku osobliwości pod Sztokholmem.



Spodobał Ci się wpis? Chcesz się nim podzielić ze znajomymi? Udostępnij go!

Share on facebook
Share on twitter
Share on google
Share on email
Skip to content