PATRON ŚW. STANISŁAW KOSTKA

Św. Stanisław Kostka urodził się w Rostkowie, w wiosce położonej ok. 4 km od Przasnysza,na Mazowszu,w diecezji płockiej, w październiku 1550 r. Ojcem Stanisława był Jan Kostka, od roku 1564 kasztelan zakroczymski,a matką była Małgorzata z Kryskich. Obie rodziny: Kostków i Kryskich były w wieku XVI dobrze znane. Wuj Albert wsławił się poselstwami od króla Zygmunta Augusta, drugi brat matki był wojewodą mazowieckim, krewny ojca był kasztelanem gdańskim, a jeszcze inny krewny – biskupem chełmińskim. Rodzina Kostków stanowiła w XVI w. trzon Kościoła. Św. Stanisław miał liczne rodzeństwo: Pawła, Wojciecha, Mikołaja, Annę i drugą siostrę nieznaną z imienia. Styl życia rodziny Kostków w owych latach najlepiej przedstawił Paweł Kostka (najstarszy brat): „Rodzice chcieli, byśmy byli wychowani w wierze katolickiej, zaznajomieni z katolickimi dogmatami, a nie oddawali się rozkoszom. Co więcej, postępowali z nami ostro i twardo, napędzali nas zawsze do wszelkiej pobożności, skromności i uczciwości, tak żeby nikt z otoczenia, z licznej również służby, nie mógł się na nas skarżyć o rzecz najmniejszą.”.

Historia rodziny nie przekazała nam bliższych danych o latach dziecięcych św. Stanisława, z wyjątkiem szczegółu, że był bardzo uwrażliwiony na niestosowne żarty – mdlał. Naukę pobierał początkowo w rodzinnym domu. W wieku 14 lat, wraz z bratem Pawłem, wyjechał do szkoły Jezuitów w Wiedniu. Regulamin gimnazjum, do którego uczęszczał, streszczał się w jednym zdaniu: „Taką pobożnością, taką skromnością i takim poznaniem przedmiotów niech się uczniowie starają ozdobić swój umysł, aby się mogli podobać Bogu i ludziom pobożnym, a w przyszłości Ojczyźnie i sobie samym przynieść także korzyść.” Początkowo Stanisławowi nauka szła trudno, ale już pod koniec trzeciego roku należał do najlepszych. Trzy lata pobytu w Wiedniu – to okres rozbudzonego życia wewnętrznego w życiu Stanisława. Wolny czas spędzał na lekturze i modlitwie. W ciągu dnia nie mógł poświęcać wiele czasu na kontemplatację, więc oddawał się jej w nocy. Intensywne życie wewnętrzne, nauka i praktyki pokutne, tak dalece osłabiły młody organizm chłopca, że był bliski śmierci.

W grudniu 1565 r. zapadł na ciężką chorobę. Zgodnie z jego własną relacją, kiedy był już pewien śmierci – a nie mógł otrzymać Wiatyku, gdyż właściciel domu nie chciał się zgodzić na przyjście katolickiego kapłana – wtedy św. Barbara, patronka dobrej śmierci, do której się zwrócił, nawiedziła jego pokój w towarzystwie dwóch aniołów i przyniosła mu ów Wiatyk. W tej również chorobie objawiła mu się Matka Boża i złożyła na jego ręce Boże Dziecię. Od Niej też doznał cudownego uzdrowienia z poleceniem, by wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.

Bardzo trudne było wykonanie tego polecenia. Jezuici nie mieli zwyczaju przyjmować kandydatów bez woli rodziców – a przecież Stanisław nie mógł na nią liczyć. Zdobywa się przeto na heroiczny czyn:organizuje ucieczkę i 10 sierpnia 1567 r, w uroczystość św. Wawrzyńca męczennika, ucieka z Wiednia. Z listu, który przełożony domu Jezuitów w Wiedniu skierował do generała zakonu św. Franciszka Borgiasza (z 1 września 1567 r). dowiadujemy się, że Stanisław kilka razy prosił o przyjęcie go do zakonu, ale spotkał się z odmową. List określa świętego jako „szlachetnie urodzonego, ale jeszcze bardziej szlachetnego cnotą,”. W 1567 r., realizując swoje postanowienie wstąpienia do zakonu, Stanisław przybył do Rzymu i został przyjęty do nowicjatu, który znajdował się przy kościele św. Andrzeja. Tutaj jeszcze raz musiał sprzeciwić się woli ojca. Prosił go, aby raczej dziękował Panu Bogu, że wybrał syna na swoją służbę, a nie zmuszał go do powrotu do domu. Rozkład zajęć nowicjuszów był prosty: modlitwa, praca umysłowa i fizyczna, posługi w domu i w szpitalach, konferencje mistrza nowicjatu i przyjezdnych gości, dyskusje na tematy życia wewnętrznego i o sprawach kościelnych. Przełożeni pozwolili mu już w pierwszych miesiącach roku 1568 złożyć śluby zakonne. Stanisław czuł się szczęśliwy,że wreszcie osiągnął cel życia. Teraz nic go nie wiązało z ziemią. W Wiedniu hasłem jego było: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich winieniem żyć”. Teraz maksymą jego postępowania stało się: „Początkiem, środkiem i końcem rządź łaskawie, Chryste”.

15 sierpnia 1568r napisał list do Matki Bożej i ukrył go na swojej piersi. Prosił Matkę Bożą i św. Wawrzyńca o orędownictwo, aby mógł odejść z tego świata w uroczystość Wniebowzięcia Maryi. Prośba została wysłuchana. Po krótkiej chorobie, tuż po północy 15 sierpnia 1568 roku umiera, ostatnim spojrzeniem widząc Matkę Bożą z orszakiem świętych. Odszedł z tego świata w opinii świętości.

Aktu kanonizacji dokonał w roku 1726 papież Benedykt XIII. W 1926 r., w 200-lecie kanonizacji św. Stanisława, odbyła się uroczystość sprowadzenia do Polski jego relikwii. W uroczystościach jubileuszowych wziął udział prezydent państwa – Ignacy Mościcki. Relikwie św. Stanisława znajdują się także w nowicjacie jezuickim, w Gorheim koło Sigmaringen. Ciało spoczywa w kościele św. Andrzeja w Rzymie, w ołtarzu po lewej stronie. Pokój w dawnym nowicjacie rzymskim został zamieniony na kaplicę. Można tam obejrzeć pamiątki po świętym, także jego zeszyty szkolne. Nad wejściem do tegoż pokoju – kaplicy widnieje łaciński napis: Rzymski nowicjat Towarzystwa Jezusowego, założony przez św. Franciszka Borgiasza. W tej części domu dokonał swojego życia św. Stanisław Kostka, a po śmieci okrył ją chwałą. W tymże pokoju Pierre Le Gros wykonał przepiękną rzeźbę św. Stanisława w białym marmurze. Święty leży na łożu śmierci jakby słodko spał. Nad nim jest obraz Matki Bożej, która na „śpiącego” kleryka rozsypuje z nieba róże. Nad obrazem jest piękny wiersz w języku polskim.

Gdzie zaś od dołu obraz kończy się ku stronie, w którą Stanisław Kostka blade zwracał skronie, jeszcze na ram złoceniu róża jedna świeci: niby, że po obrazu stoczywszy się płótnie, upaść ma jak ostatni dźwięk, gdy składasz lutnię, I nie zleciała dotąd na ziemię – i leci.

~Cyprian Kamil Norwid

Święty Stanisław Kostka jest patronem polskiej młodzieży.
18 września, na progu nowego roku szkolnego, Kościół w Polsce obchodzi jego święto.

BIBLIOGRAFIA:

– „Święci na każdy dzień” – Ks. Wincenty Zaleski SDB; Wydawnictwo Salezjańskie

Skip to content